No właśnie, Warszawa tonie w pseudografficiarskim szlamie, bo nikomu się nie chce palcem ruszyć w tej sprawie (w przeciwieństwie do niżej podanych przykładów – patrz link). Czy Pani Prezydent Warszawy w ogóle kiedykolwiek poświęciła temu koszmarnemu zjawisku choć jedną myśl?
W stolicy „artyści” szaleją bezkarnie, tymczasem gdzie indziej… Cud? A może dobra wola, szczera chęć zadziałania i w końcu – działanie? Co prawda jeszcze nie do końca poparte dotkliwymi karami, ale jednak!
Drodzy włodarze stolicy, poczytajcie:
A potem przemyślcie.
A poniżej zaledwie dwa zdania z artykułu, z wielu bardzo ciekawych (oba trafiają w samo sedno):
„Pytanie jakie się nasuwa: dlaczego niszczył? – Przesłuchiwałem go bardzo długo. Sam siebie określa jako artystę. Chciał coś pozostawić po sobie, ale też działał z potrzeby chwili”.
” [W Gdyni] problem wandali kilka lat temu był na równi z krakowskim. Jak sobie tam poradzono? – Mrówczą pracą. Pod koniec 2007 roku powstała specjalna grupa, gdy sytuacja była naprawdę poważna. W jej skład weszli policjanci kryminalni, którzy codziennie, po 8 godzin dziennie dokumentowali zniszczenia i rozpracowywali wandali”.